Akcja Szczecin - falstart
Dziś miał być piękny a zarazem sądny dzień. Oczywiście nie spałem, żeby nie zaspać na pociąg o 5.35 co nie zmienia faktu że nim nie pojechałem. Jak to się stalo, że swoja nowa przygodę zaczalem od falstartu? Proste, nie zabrałem portfela. Swiecie przekonany że wszystko mam zabrane i spakowane wyszedłem z domu lecz wewnętrzne przeświadczenie podpowiedziało mi że czegoś nie zabrałem. I miałem racje, udało mi się wysiascz ciagu i wrocic do domu w poszukiwaniu portfela z biletem i dokumentami.
Od razu pomyslalem, że to moje fatum, przeznaczenie, które będzie sprawdzać mnie na każdym kroku. Zdawalo mi się nawet że ten portfel ktos schowal ale w pore się ogarnalem dzięki czemu jade kolejnym pociagiem, z szansa że zdarze na kazde spotkanie rekrutacyjne i swiadomoscia, że samieszkam już w Szczecinie.
Im dluzej nad tym mysle tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zycie to seria prob, przez ktore przechodza wszyscy. Klody pod nogi rzucane sa z kazdej strony, skutecznie starajac się nas zlamac, przewrocic lub chociazby zachwiac nasza pewnosc siebie i oddalic wytyczone cele czy marzenia.
Pierwsza probe zdalem na 3+ . Dlaczego taka ocena, a nie wyzsza? Bo narazie jade pociagiem do Szczecina i nie wiem czy nie bede jeszcze dziś z niego wracal. Plus jest bardziej na zachete, żeby w przyszlych probach miec swiadomosc tego, że od poczatku nie było lekko a jednak sobie poradzilem.
Wciaz odwlekam moment żeby powiadomic mame, że zostaje w Szczecinie. Ogolnie to nie ma sensu ja martwic skoro i tak jeszcze nie mam nic pewnego.
I jeszcze taka anegdotka, dotyczaca podrozy w filmach amerykanskich, na ktora wpadlem wczoraj przy pakowaniu się. Mianowicie jak to mozliwe że caly dobytek ludzie mieszcza w jednej torbie czy walizce. Teraz już wiem po sam mam torbe podrozna, plecak i laptopa.
P.S Teraz wiem, że moglem isc spac. Jestem zmeczony i jest mi zimno. Obym tylko mogl się wyspac w Szczecinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz