środa, 16 listopada 2011

Codzienność

Czasem lubię się zastanawiać, co by było gdyby. Ostatnio robię to znacznie rzadziej, bo najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Ale w sumie to nie o tym chciałem pisać.
Mam pracę, przynajmniej na razie. Pracuję w bardzo fajnym lokalu o jakże ciekawej nazwie Samo Zło ;)
Jestem w nim barback'iem czyli kelner, szatniarz, sprzątaczka i asystent barmana, a może kiedyś w przyszłości barmanem. Kto wie, jak to wszystko się ułoży. Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam ale nie wykluczam, że właśnie w tym zawodzie widziałbym się w przyszłości, dlatego, że sam jeszcze nie wiem kim bym chciał być.
Martwi mnie to, że studiowanie matematyki jest nudne i męczące. Nie ma w tym nic emocjonującego. Przynajmniej na razie. Ale może to się zmieni. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Tymczasem zmykam do pracy, a od razu po pracy na uczelnie ;)

wtorek, 1 listopada 2011

A idź pan !@#$ !

Nie idzie. Po prostu mi nie idzie. Nie mogę niczego zaplanować, jestem leniem śmierdzącym, który nie potrafi niczego zrobić sam. Strasznie to dołujące, że nic sam od początku do końca. Zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza. Nie potrafię się skupić, wyłączyć. Wszechogarniająca bezwładność. parafrazując tekst z demotywatorów, czasem czuje się jak człowieczek w grze Sims. Nie mogę na to nic poradzić.
Coraz częściej myślę o rzuceniu studiów, tak na dobre. Zaczepić sięgdzieś w pracy. Mieć to wszystko gdzieś. Nie wiem. Na prawdę nie wiem co będzie dalej.

Narazie to sprzątam pokój zanim wróci współlokator i mam to wszystko gdzieś.

poniedziałek, 31 października 2011

???

Ciekawa, inteligentna, barwna. No i te zmysłowe usta. Tak, tak. Czas ruszyć. Zaczęło się niepozornie, bo przez tosta :P Ale mam nadzieję, że na tym się nie skończy. Sam nie wiem do czego to zmierza oraz dlaczego piszę o tym na blogu ale chyba tego potrzebuję. Samotnicy tak mają. Ciężko się przed kimś otworzyć, pokazać siebie takim, jakim się po prostu jest. W pewnym momencie trzeba się przełamać, bo taka samowystarczalność prędzej czy później zbrzydnie.
Nie jestem typem, który zalicza co rusz to inną. Wszystko na 'stand by'u'. Niby mnie nie dotyczy ale coś mnie do tego ciągnie. Przestaję, myśleć racjonalnie, to nic dobrego nie wróży. Ale co mi tam, raz się żyje i raz umiera.

Ten ostatni poniedziałek

Czas podsumowań, bo podsumowania są dobre z zasady... Ustaliłem parę rzeczy, które poprostu muszę robić żeby czuć się spełnionym i w razie czego móc powiedzieć, że robiłem wszystko co możliwe z mojej strony. Lista jest dość długa i stanowi wiele wyrzeczeń oraz ważnych punktów, których muszę przestrzegać, a łatwiej mi będzie cokolwiek robić gdy będę miał świadomość tego co sobie przyrzekłem.

Tymczasem poniedziałek się jeszcze nie skończył, więc korzystam z ostatniej chwili wolności ;)

"Jak mnie kochasz to mnie puść" - Kumka Olik

niedziela, 30 października 2011

Potrzeba

Długo nie pisałem. Dużo się działo, nawet bardzo dużo. Praca nad morzem, dużo stresu, początek studiów, nowa/stara miłość. Wiele rzeczy chciałem opisać ale nie było jak ( brak dostępu do komputera, internetu tudzież działający telefon. Miałem cholerną potrzebę pogadania z kimś o tym wszystkim ale nie znalazłbym nikogo kto by mnie zrozumiał. Nie to, że się dąsam, nic z tych rzeczy. Czasem potrzebny jest ktoś kto wysłucha a nie osądza.
Wszystko sprowadza się do jednej niebywale prostej sprawy, którą jest potrzeba. Ludzie mogą być sami i wmawiać, że jest im z tym dobrze ale do czasu. Mogą być pośród innych pokazując, że wszystko jest w porządku, kryjąc wszystko w głębi siebie. Całe postrzeganie świata, zachowań, tworów ludzkich jest sprawą wydawałoby się oczywistą.
Zawsze w celu uporządkowania pewnych spraw piszę na blogu. Tym czy poprzednim - nieważne. Teraz sprawy wyglądają tak jak wyglądają ale nic na to nie poradzę. W sumie to powinienem ale jakoś nie mam w sobie na tyle siły i samozaparcia. Życie.

sobota, 21 maja 2011

Powroty

Bylem na rozmowach. Z roznym skutkiem ale jakoś poszlo. Pierwsza rozmowe sobie odpuscilem bo zbyt pozno przyjechalem. Pierwsza 'restauracja' byla dosc dziwna i budna. Nie rozmawialem z osoba decyzyjna w firmie tylko z jakims asystentem, ktory kazal mi przyjsc w niedziele na dzien testowy. Nastepne spotkanie było w KFC gdzie chcialbym pracowac. Sprawdzona firma, wszystko jasne. Stawka troche niska ale duzo nadgodzin i latwo dorobic. Na koncu bylem w Grubym Benku, troche dziwne godziny pracy bo 12-15 godzin kasa taka nawet ale.. Teraz mogę tam popracowac ale co dalej? Wolalbym cos stalego jak w KFC, skad mam dziś dostac telefon czy mnie przyjma. Jak nie KFC to wracam do Gostynia nad morze, żeby tam zarobic 6 tys zl. Jak jest pogoda to jest to do zrobienia. Żaden problem. Gorzej z deszczowymi dniami. Ale nie jest źle bo mialbym przynajmniej jakas kase na start. Tak się wlasnie zastanawiam co zrobic. Studiowac czy sobie odpuscic? A moze isc na zaoczne? Oczywiscie mam plan A, B i C wiec wiem co zrobic 'gdyby'. Dowiem się dziś wieczorem. Tymczasem powstawiam wszystkie te notatki na bloga.

Spokoj

Zanim moi rodzice się rozwiedli mieszkalismy w duzym, ba, bardzo duzym domu po moim dziadku, ktory byl kolejarzem. Dlatego też dom miesci się zaraz przy stacji kolejowej. Od malego mialem stycznosc z pociagami, nie fascynowaly mnie tak jak mojego mlodszego brata, ktory chodzil ogladac wybrane pociagi przez co nieumyslnie nauczyl się rozkladu jazdy. Nie mniej pociagi byly zawsze swietnym wakacyjnym srodkiem lokomocji ( wlasnie wpadlem na to, że jazda pociagiem kojarzy mi się z wakacjami i moglbym przerwac dalsze wywody czego jednak nie zrobie ). Podobaly mi się te pietrowe, dokladnie takie jak ten w ktorym wlasnie jade. Tak wiec wszystkie troski jakby uciekly, podziwiam krajobraz, chcę troche porysowac chociaż nie umiem, ale bardzo mnie to odpreza. Na mojej twarzy wreszcie pojawil się usmiech, co ostatnimi czasy było niezwykle rzadkim widokiem. Co wazniejsze pojawily się kolejne wnioski i rzeczy o ktore w zyciu bym się nie podejrzewal.
Napisalem sms'a do mojej mamy z powiadomieniem gdzie jestem i ile wyniosla doplata do biletu. Zazwyczaj nigdy tego nie robie, ogolnie jestem dosc oschly i nie potrafie okazywac uczuc. Jednak gdy przypomnialem sobie widok spiacego brata, kiedy wychodzilem na pociag zrozumialem, że niemoglbym ich zostawic bez jakiejkolwiek wiadomosci czy bez wspolnych swiat, ktore de facto sprowadzaja się do wyzerki i siedzeniu przy kompie/telewizji. Pare minut wczesniej pisalem, że do zmian potrzebna jest motywacja i czas. Teraz zreflektowalem się, że to nie jest konieczne. Ludzie się zmieniaja, pija, kradna, kochaja, rzucaja, poniewieraja, sa. Taka ludzka natura i nic się na to nie poradzi, bo nie zmieni się wszystkich i wszystkiego. A nawet jeśli by ktos chcial cokolwiek zmienic to powinien zaczac od siebie.